|
|||||
ks. Leszek Sztandera |
|
|
|
|
|
Czy polska maryjność jest maryjnością soborową? Wstęp W dziejach Kościoła pojawiają się nieustannie „znaki”
dostrzegalne przez wszystkich, ale wymagające interpretacji. Jeden z nich
Apokalipsa nazywa „wielkim znakiem”, mówiącym o walce Niewiasty obleczonej
w słońce ze Smokiem (por. Ap 12, 1). W Niewieście Kościół widzi
Izraela, samego siebie i wreszcie Maryję. Smok to Wąż starodawny, który
się zwie diabeł i szatan, zwodzący całą zamieszkałą ziemię (Ap 12, 9).
Maryja – Niewiasta obleczona w słońce (Ap 12, 1), której Syn jest pogromcą
Smoka – uczestniczy w owej walce przeciw mocom ciemności, toczącej się
w całej historii ludzkiej. Jan Paweł II w adhortacji Ecclesia in Europa zachęca
Kościół, aby patrzył na Maryję, więcej, aby kontemplował Maryję i widział
w Niej Wspomożycielkę „ludu chrześcijańskiego w nieustannej walce
dobra ze złem, aby nie «upadł», a w razie upadku, aby «powstał»”. Liczne sanktuaria maryjne, rozsiane po krajach Europy i będące wyrazem żywego kultu maryjnego, są niejako równoczesną odpowiedzią narodów europejskich na ową zachętę papieską. Również Polacy, szczególnie w swoim sanktuarium maryjnym na Jasnej Górze, składają hołd Maryi i wzywają Jej macierzyńskiej opieki. Przy otwartej Konstytucji dogmatycznej o Kościele Soboru Watykańskiego II pytamy o „polską” Niewiastę z Apokalipsy, pytamy o „polski” kult maryjny. U źródeł polskiej pobożności maryjnej Ponad tysiącletnim kultem Polacy związani są z Tą,
przez którą, gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego (Gal 4, 4). To
powiązanie jest wyjątkowe, na miarę fenomenu polskiej pobożności maryjnej: Cześć Bogarodzicy, wyssana przez Polaków z mlekiem
matki, przenika głęboko duchowość narodu polskiego, jego kulturę, literaturę,
sztukę i obyczajowość. Chwałę Maryi na polskiej ziemi głoszą tysiące
świątyń: małych kościółków wiejskich i wielkich katedr, tysiące obrazów
wielkich mistrzów pędzla i amatorów. Jej imię i religijną cześć
wymawiają poeci, a muzycy składają u Jej stóp najpiękniejsze
melodie3. Nietrudno jest odnaleźć genezę tej wielkiej miłości do
Maryi. Każdy, kto pochyli się nad historią Polski zrozumie, że Jej kult łączył
rozdzielonych ręką zaborców rodaków. Właśnie w tragicznych dniach
i latach dziejów ojczystych spotęgował się blask Jasnej Góry, której rola
w latach powojennych jeszcze bardziej wzrosła. Na różne sposoby przejawia się polskie umiłowanie Maryi.
Demonstruje się ono poprzez: pielgrzymowanie, koronacje, różaniec, godzinki,
nowenny, nabożeństwa majowe i październikowe. Pod tym względem nie różnimy
się od innych narodów. Zasługuje na miano mądrego ten, kto pytając o katolicką Maryję, otwiera dokumenty Soboru Watykańskiego II6. Pytając o „polską” Maryję, chcemy właśnie iść tą drogą. Pochylamy się więc nad kształtem polskiej pobożności maryjnej przy otwartym ósmym rozdziale Konstytucji dogmatycznej o Kościele. Maryja przychodząca do Polski drogą Vaticanum II „Twarz” Maryi w De Beata jest opromieniona blaskiem
Objawienia. Już pierwsze słowa tego rozdziału ukazują soborową drogę do
tajemnicy Maryi: „Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu oraz czcigodna
Tradycja w sposób szczególny i coraz bardziej jasny przedstawiają
i naocznie niejako ukazują rolę Matki Zbawiciela w ekonomii
zbawienia” (KK 55). Punktem wyjścia tej drogi stał się na wskroś
historiozbawczy tekst św. Pawła: Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna
swego, zrodzonego z niewiasty (Gal 4, 4). Konsekwencją historiozbawczego ukazania Maryi było
radykalne zrezygnowanie z metody spekulatywnej w teologii maryjnej na
rzecz metody pozytywnej z prymatem Biblii i tekstów ojców Kościoła
oraz świętej liturgii. Musiały odejść do lamusa historii aksjomaty, których nie
trzeba było dowodzić. Wraz z soborem zakończył się szczęśliwie podział
królestwa Bożego na dwie części: na sprawiedliwość, którą Bóg zarezerwował dla
siebie (Chrystus) i miłosierdzie, które oddał Maryi. Vaticanum II nie zatrzymało się w pół drogi. Uznało
trend tworzenia nowych tytułów maryjnych za niewłaściwy. Nie przyznało również
swojego autorytetu tym, które były już rozpowszechnione w mariologii
przedsoborowej (Wszechpośredniczka, Pośredniczka wszelkich łask,
Współodkupicielka). Z tej racji, iż teologowie i kaznodzieje „ubierają”
Maryję w szatę słowną, sobór uwrażliwił swoje dzieci na język, którym
ukazują Matkę Pana. Wykładając głębokie związki Maryi z Chrystusem
i Kościołem, wyraźnie unikał terminologii niejednoznacznej
i obciążonej historią (Corredemptrix, Omnium Gratianim Mediatrix)10. Co
więcej – dodał swoiste novum. Zachęcił do wyjaśniania pośrednictwa Maryi
w pośrednictwie Chrystusa na zasadzie partycypacji w nim (por. KK 6). Ojcowie soborowi ukazali tajemnicę Maryi w tajemnicy
Chrystusa i Kościoła, sugerując, by te dwa modele mariologiczne stały się
komplementarne w ukazywaniu prawdy o Bogurodzicy. Po „dotknięciu” soborowego wizerunku Maryi, stajemy wobec problemu – jak polska pobożność zasymilowała naukę Kościoła? Cienie polskiej pobożności maryjnej Nawet bez specjalnych badań socjologicznych można dostrzec
wyraźne oderwanie spontanicznej i jednocześnie masowej pobożności od
prawdy Objawienia i nauki Kościoła. W świadomości wiernych
funkcjonuje wprawdzie obraz chrystotypiczny Maryi, ale niestety ciągle
okaleczony, a przez to – mało soborowy. Maryja jawi się w nim jako
Ktoś niemal utożsamiony z Chrystusem (obdarzona wieloma przywilejami,
uczestniczy w mocy Zbawiciela, Ucieczka grzeszników), tak wysoko wyniesiona,
że wprost daleka od ludu Bożego. Taki obraz Maryi – dodajmy wyraźnie
przedsoborowy – rodzi określony typ pobożności. Cechuje ją egzaltowana miłość
i pełne zaufanie do Tej, która może spełnić każdą prośbę. Jakby odbiciem tego zjawiska religijnego może być
nabożeństwo do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, nacechowane przede wszystkim
modlitwami błagalnymi oraz sentymentalizmem i psychologizowaniem. Maryja
staje się głównym „przedmiotem” umiłowania jako najlepsza Matka. To Ona
prowadzi całą „sprawę” Syna, a Chrystus staje się tylko tłem Jej czynów. Byłoby błędem sądzić, że tylko mało ugruntowany „lud” może
tak praktykować swoją pobożność maryjną. Faktem jest, iż do 1984 roku rozwijał
się Kapłański Ruch Maryjny, który u podstaw swej formacji religijnej miał
właśnie ten model pobożności maryjnej. Życie jest zespołem naczyń połączonych, również życie
religijne. Nie pogłębiona pobożność maryjna może przynieść (i życie uczy, że
przynosi), opłakane skutki. Pewne, dalekie od ducha Biblii, formy kultu rażą
ludzi i czasami czynią antymaryjnymi. W latach pięćdziesiątych
otwarcie mówiła o tym tzw. „Nowa fala” w katolicyzmie polskim, dziś
niektóre wspólnoty nieformalne. Zatroskanych o czystość wiary napawa niepokojem łatwo
dostrzegalna sympatia dla prywatnych objawień, jak również wzrastająca liczba
„widzących” i „nawiedzonych”. Wszystkie „upadki” polskiej pobożności maryjnej są
bolesne. Jednak w największe zakłopotanie wprawia fakt oderwania kultu
Bogarodzicy od codziennego chrześcijańskiego życia. Ślubujemy walczyć
o każde życie, ślubujemy wierność małżeńską i trzeźwość,
a rzeczywistość przeczy tym ślubom. Sami siebie poniżamy, dając
niejednokrotnie „publiczny pokaz hipokryzji faryzejskiej”. W rzuceniu cienia na polską pobożność maryjną mają
niewątpliwie swój niechlubny udział sami duszpasterze. To przecież oni winni
strzec dobrego depozytu wiary z pomocą Ducha Świętego (por. 2 Tm l, 14).
Przyglądając się natomiast przepowiadaniu kaznodziejskiemu, dostrzega się
odejście w wielu wypadkach od wskazań soborowych w formowaniu kultu maryjnego,
które można sprowadzić do dwóch zagadnień: apokryficzności
i mariocentryzmu. Ks. Tadeusz Lewandowski, który poddał analizie kazania
wydane drukiem w latach 1965–1980, zauważa, że niektórym autorom jakby nie
wystarcza” biblijno-patrystyczny, wyłaniający się z soboru obraz Maryi,
więc go poszerzają21. Echem powraca z odległej historii tendencja opisania
wszystkich szczegółów z życia Świętej Rodziny. Konswekwencją tej gry na
ludzkiej wyobraźni jest sentymentalizm i wyjałowienie dogmatyczne. Zapewne, jeszcze groźniejszym wypaczeniem pobożności
maryjnej jest brak w niej wyraźnego znamienia chrystocentrycznego.
Zazwyczaj brak w jednym miejscu powoduje przerost w innym. Pojawia
się więc niejako konkurencyjny trend, zwany mariocentryzmem. To zjawisko teologiczne,
poddane ocenie krytycznej, nie zawsze jest wynikiem świadomego wyboru opcji
teologicznej, lecz efektem nieprecyzyjnego języka. Być może piszący robi
założenie, że słuchacz posiada podstawowy zasób wiadomości religijnych
i dlatego rozumie, że tylko Chrystus zbawia człowieka. Liczy się tu jednak
nie to, co autor chciał powiedzieć, ale to, co rzeczywiście oddał leksykalnie
w tekście. Faktem natomiast jest, iż jednakowe orzekanie o Synu
i Matce, po prostu wstawia Maryję na miejsce Chrystusa. Ona poucza
i u Niej szuka się rozwiązania życiowych problemów, a „potęga, jaką
Jej Bóg wyznaczył jest tak wielka, iż wydaje się, jakoby posiadała Ona władzę
równą Boskiej, a modlitwy Jej i prośby mają taką moc u Boga, iż
uchodzą one za rozkazy przed Majestatem Jego”. Teologiczne nieprawidłowości w pobożności maryjnej i we wszystkim, co ją kreuje, bolą i krzyczą o zmianę. Jedno jest pewne – one nie tworzą całego obrazu polskiej duchowości maryjnej. Zresztą, zawsze nadzieję budzi fakt, że Prawda (Chrystus) jak światło, przyciąga ku sobie. Ku światłu pobożności eklezjotypicznej Po czasach uprawiania mariologii autonomicznej, mało
zakorzenionej w chrystologii, pneumatologii i eklezjologii, przyszedł
błogosławiony czas Soboru Watykańskiego II, który jakby „na nowo” wprowadził
Matkę Pana do wspólnoty Jego uczniów i braci – w Tajemnicę Kościoła
(por KK 53). W pobożności inspirowanej tym obrazem, na pierwszy plan
wysuwa się naśladowanie Maryi. Jeśli pojawiają się prośby, to wyrażają
pragnienie kroczenia Jej śladami. Z De Beata Matka Chrystusa wyłania się
jako „najdoskonalszy wzorzec wiary i miłości” (KK 53). Ta pobożność na
„wzór Maryi”, która raczej wymaga niż obiecuje, daleka jest od ckliwego
sentymentalizmu, lecz wznosi się ku pełni chrześcijaństwa. Również na obszarze polskiego kaznodziejstwa obserwuje się
coraz częstsze wykorzystywanie przekazu Objawienia, a co za tym idzie
przedstawianie Maryi w Bożym planie zbawienia, podkreślanie Jej związku
z Kościołem i przynaglenie do naśladowania życia Maryi, jako wzoru
odpowiedzi na Boże wezwanie. Z tej właśnie, eklezjotypicznej maryjności wyrasta
oryginalna, mająca miano „Aktu Jasnogórskiego”, maryjna „polska droga” do
nowego tysiąclecia i nowej ewangelizacji30. Ta forma pobożności znalazła
wyraźne uznanie w Redemptoris Mater (por. RMat, nr 48). Niektórzy
teologowie głośno pytali, czy ta forma pobożności i duchowości jest
powiązana z Vaticanum II. Padały różne odpowiedzi, zwycięża jednak myśl,
iż nie jest to „akt bezczynności” chrześcijańskiej, ale wielkiego dynamizmu
wiary. Mówiąc językiem przywołanej encykliki, chrześcijanin szuka u Matki
Bożej „oparcia dla swojej wiary”, cały czas idzie „za Maryją”, wstępując
w ślady Tej, która wraz z nami tworzy Chrystusowy Kościół (por. RMat,
nr 27). Można tu dostrzec jak gdyby eklezjotypiczne (akcentujące naśladowanie)
dopełnienie wyraźnie chrystotypicznej drogi, zwanej „maryjnym niewolnictwem”.
W czasie pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny Jan Paweł II stwierdził, że „ów
akt jest jakimś na wskroś oryginalnym odczytaniem tej prawdy o obecności
Bogarodzicy w tajemnicy Chrystusa i Kościoła, odczytaniem na wielką
miarę, wedle Tradycji świętych – takich, jak Bernard z Clairvaux, jak
Grignion de Montfort, jak Maksymilian Kolbe”. „Polska droga” pobożności maryjnej ma swoje szczególne
miejsce objawienia na Jasnej Górze. Wyjątkowym interpretatorem funkcji tego
sanktuarium i wpływu pobożności maryjnej na życie rodaków jest właśnie Jan
Paweł II. Wsłuchując się w jego głos, dowiadujemy się najpierw, że jest to
miejsce doświadczania obecności Matki Bożej, obecności szczególnej, naznaczonej
zasłuchaniem w słowo Boże, które „uzyskuje tutaj jakąś wyjątkową
wyrazistość, a równocześnie zostaje jakby zapośredniczone przez Matkę”.
Z tej racji Jasna Góra jest miejscem doświadczenia przemieniającego
działania słowa Bożego. Jasna Góra zna wielkie nawrócenia i zaświadcza
o owocności trwania z Matką Pana na modlitwie. Tu łączą się
w jedno pobożne praktyki z codziennym życiem chrześcijańskim. Charakterystyczną cechą polskiej pobożności maryjnej, tej
przenikniętej duchem jasnogórskim, jest wymiar eklezjotwórczy, w którym
brzmi nauka soboru wyrażająca prawdę, że Kościół „w swej apostolskiej
działalności ogląda się na Tę, co urodziła Chrystusa, który po to począł się
z Ducha Świętego i narodził z Maryi Dziewicy, aby przez Kościół
także w sercach wiernych rodził się i wzrastał” (KK 65). Nie sposób pominąć jeszcze jednej cechy naszej pobożności
maryjnej – jest nią wymiar narodowotwórczy. Tajemnica związku świętego
Wizerunku z egzystencją narodową przewija się przez wszystkie płaszczyzny
życia narodu. Rodzi się tylko pytanie o uniwersalizm kultu maryjnego.
W rozumieniu Papieża Polaka, to właśnie z Jasnej Góry widać nie tylko
Polskę „ale także cały Kościół w wymiarach krajów i kontynentów, cały
w macierzyńskim sercu Maryi”. Próbując dotrzeć do serca polskiej maryjności,
zatrzymaliśmy się przy nauczaniu papieskim. Te słowa Papieża-teologa, są trafną
i cenną odpowiedzią na sygnalizowany wyżej problem. Polska pobożność trwa
w oczekiwaniu na pełny wymiar soborowej maryjności. Zarysowując obraz polskiej pobożności maryjnej, otworzyliśmy dokumenty Soboru Watykańskiego II. W tej perspektywie ukazały się blaski i cienie poruszonego problemu. Odpowiadając na pytanie postawione już w samym tytule tego przedłożenia, trzeba stwierdzić, że „polska” Maryja jest Matką Pana z kart soboru, ale nie do końca. Księga soboru pozostanie otwarta. Zachęca do lektury: Tolle, lege! Zusammenfassung Ist die polnische Marienfrömmigkeit eine konzilsgemäße Frömmigkeit? Maria – „eine Frau mit der Sonne bekleidet” (Ap 12, 1) wird von Johannes Paul II in Ecclesia in Europa als „großes Zeichen” – als ein Geschenk der Vorsehung Gottes gesehen, als eine Hilfe im dauernden Kampf der Menschheit mit dem Drachen – dem Teufel (Ap 12, 9). Die Neigung zur Marianischen Frömmigkeit der Polen erweist sich also als Erfüllung der Weisungen des Papstes. 1. An den
Quellen der polnischen Marienfrömmigkeit Die
Spiritualität der Polen ist durchdrungen von der Liebe zur Gottesgebärerin. Das
Phänomen des „polnischen” Marienkults kann man am besten in Tschenstochau auf
Jasna Gora verstehen – dem Symbol der Fürsorge der Gottesmutter über das
polnische Volk. 2. Maria kommt nach Polen auf dem Weg des 2. Vatikanischen
Konzils Das Konzil
distanzierte sich von der früher existierenden Tendenz zur Schaffung von Marientiteln,
indem es auf die tiefen Verbindungen hinwies, die zwischen Maria, Christus und
der Kirche bestehen. Es betonte die Notwendigkeit einer positiven Methode in
der Mariologie mit dem Primat der Bibel, der Texte der Kirchenväter und der
heiligen Liturgie. Die Neuheit bestand im Ansporn, die Mittlerschaft Mariens in
der Mittlerschaft Christi nach dem Prinzip der Teilnahme zu erklären (LG 6). 3. Die Schatten der polnischen Marienfrömmigkeit In der
Volksfrömmigkeit wird Maria mit Christus gleichgesetzt und so erhoben, dass sie
hoch über dem Gottesvolk entfernt ist (vorkonziliarisches Bild Mariens). In der
Verzerrung der polnischen Marienfrömmigkeit haben leider auch die Seelsorger
ihren Anteil, sei es durch eine fehlende Christozentrik oder durch die Neigung
zum Apokryphismus oder zur Mariozentrik im Predigtdienst. 4. Zum
Licht der kirchentypischen Frömmigkeit Das Konzil
hat dadurch, dass es die Notwendigkeit der Nachfolge der Gottesgebärerin
hervorhob, gleichsam „von neuem“ Maria in die Gemeinschaft der Jünger Jesu
Christi geführt – in das Geheimnis der Kirche. Im De Beata ist Maria das
vollkommenste Vorbild des Glaubens und der Liebe (LG 53). Aus diesem Modell der
marianischen Züge der Kirche erwächst der „polnische Weg” der
Marienfrömmigkeit. Die Emmanation dieses Frömmigkeitsmodells ist die
Wiederholung der Gelübde auf Jasna Gora, die als Erfüllung einer
Christotypischen „Marianischen Knechtschaft” erscheint. Ein charakteristisches
Merkmal dieses „polnischen” Marienfrömmigkeitsmodells ist die kirchen und volksbildende
Kraft. Dieses letzte Merkmal bedroht in den Augen von Johannes Paul II nicht
den Universalismus des Marianischen Kults. 5. Die
polnische Frömmigkeit verbleibt in der Erwartung auf das volle Maß der
konziliaren Lehre über Maria Die
dogmatische Konstitution über die Kirche muss offen bleiben, denn die „polnische” Maria ist die Mutter des Herrn gemäß dem Konzil, aber nicht so ganz bis zum Ende. Ks. lic. Leszek Sztandera – ur. w 1964 r. w Kielcach, absolwent WSD w Kielcach oraz KUL, gdzie uzyskał licencjat z teologii dogmatycznej, prefekt i wykładowca teologii dogmatycznej w kieleckim Wyższym Seminarium Duchownym. Publikuje we „Współczesnej Ambonie” i „Przeglądzie Pastoralno-Homiletycznym”. Był konsultantem teologicznym polskiego wydania książki François-Xawier Durrwella Ojciec. Bóg w swoim misterium, Kielce 1999. |
|||||
|
|
|
|||
|
© KST 2004-2005 by WEBmaster |
|